Albo jak korzyści niektórych będą płacone przez innych, lecz później.
W gospodarce proces rozwoju danego procesu może trwać latami. Frank szwajcarski był na poziomie 2 zł w 2008 roku, a siedem lat później osiągnął poziom 4 zł.
Na Węgrzech znacjonalizowano aktywa funduszy prywatnych – w Polsce doszło do tego samego. Węgry zmusiły banki do zapłaty za straty frankowiczów – Polska zamierza zrobić to samo. Kredyty zaciągnięte we frankach na Węgrzech warte były 9 mld euro, a w Polsce mówimy o kwocie 36 mld euro. Co do reformy emerytalnej, muszę pryznać, że rząd podjął właściwą decyzję i możliwe, że przełoży się ona na lepszą sytuację obywateli. Pracując w obszarze rynku kapitałowego mam świadomość, że mój pogląd spotyka się często z niedowierzaniem ze strony wielu kolegów, niemniej jednak uważam, że jeżeli pewne warunki zostaną spełnione, system emerytalny, w którym emerytury płacone są ze składek osób obecnie pracujących, może zapewnić wyższe emerytury w przyszłości. Jeżeli siła robocza wzrasta, gdy gospodarka idzie w górę, a za tym zwiększają się również umiejętności siły roboczej, a wprowadzone zasady są sprawiedliwe i obowiązują przez 30 – 40 lat, wtedy jest to możliwe. Tu, w Bułgarii, nasza opinia o Polsce jest tak wysoka, że jesteśmy skłonni wierzyć w te założenia... dla Polski, nie tyle dla Bułgarii.
Ostatnia ustawa dotycząca kredytów franowych jest wyzwaniem do mojego zaufania wobec polskich polityków. I od razu chciałbym wyjaśnić – nie jestem tutaj po to, by bronić banków. Widzieliśmy, jak manipulują kursem walutowym i stopami procentowymi, byliśmy świadkami tego jak kłamali inwestorów, widzieliśmy również jak nadużywają swoją pozycję dominującą wobec klientów detalicznych. Jeżeli chodzi o depozyty ubezpieczone podjęły one zbyt duże ryzyko z i podatnicy musieli za to ryzyko zapłacić. Cała branża w Europie i USA musi wrócić do porządku, a ostatnie rozwiązania prawne nie okażą się raczej wystarczające.
To, co polscy ustawodawcy właśnie dokonali, stanowi duży krok w złym kierunku. W ten sposób widzi to obserwator z zewnątrz. Duża liczba osób, prawdopodobnie ponad 500 000, brała kredyty denominowane w walucie obcej i korzystała ze znacznie niższych stóp procentowych w tej walucie. Oczywiście sytuacja ta była najbardziej widoczna siedem lat temu, gdy kurs był o połowę niższy niż obecnie. Ale nie ma obiadu za darmo, osoby te zostały obarczone ryzykiem walutowym, ponieważ większość z nich nie otzymywała przychodów we frankach szwajcarskich. A kiedy wydarzyło się to, co nieuniknione i frank szwajcarski podrożał, przyszedł czas, aby zacząć płacić rachunek. Z uwagi na dużą liczbę tych osób oraz ich prawdopodobnie niższe dochody, mają one znaczenie dla gospodarki ogólnej. Powód większego zainteresowania nie pozostawia jednak złudzeń, Polska jest w roku wyborczym, a politycy ze wszystkich partii starają się zadowolić tych ludzi i zmusić banki do tego by zapłaciły.
Mam kilka problemów z tym podejściem. Po pierwsze, nawet osoby które nie są w tak dużej potrzebie, będą miały korzyści. Na Węgrzech wstępnie podjęte działania były przede wszystkim dobre dla osób, które zaciągnęły bardzo duże kredyty. Prawdopodobnie w Polsce są osoby, które są w stanie spłacać swoje kredyty nawet przy wyższym kursie franka szwajcarskiego, jednak będą mogły go zamienić. Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby zapewnienie ulgi podatkowej osobom, które naprawdę walczą ze spłatą kredytu. Po drugie, populistyczna retoryka "zmusimy banki by zapłaciły" nie będzie działać z dwóch głównych powodów. Polskie banki nie są własnością wyłącznie zagraniczną. W różnych formach - poprzez OFE, TFI, bezpośrednie posiadanie notowanych akcji - podatnicy posiadają pewien dział w bankach państwowych. Polacy mają ekspozycję na kapitał bankowy i już tracą pieniądze z powodu spadku cen akcji. Оprócz tego, właściciele banków zazwyczaj nie są jedynymi, którzy płacą za takie rzeczy. Banki mają niesamowitą zdolność do zmuszania innych klientów (wszystkich klientów) do płacenia za korzyści nielicznych z nich, a właściwie w tym przypadku za błędy zarządzania. Wszyscy inni klienci będą w efekcie płacić za nieco wyższe oprocentowanie swoich kredytów, niż powinni mieć. Będą również płacić wyższe opłaty i prowizje oraz będą otrzymywać niższą jakość usług. Wszystko to jednak prawdopodobnie byłoby rozłożone w długim okresie, zbyt abstrakcyjnie i trudne do dokładnego określenia czy mierzenia.
Głównym powodem, że nie podoba mi się ta ustawa to fakt, że pozwala menedżerom bankowym wyjść z sytuacji. Ludzie teraz mówią, że banki będą tracić pieniądze ze względu na ustawę. To nieprawda! Banki już straciły te pieniądze... prawdopodobnie nawet więcej pieniędzy... nie z powodu ustawy, ale ponieważ podjęły większe ryzyko, głównie poprzez udzielanie kredytów klientom, którzy nie mogą sobie pozwolić na jego zaciągnięcie. Bez tej ustawy, niektórzy nie spłacą kredytu, ponieważ nie są w stanie spłacać wyższych rat, a także dlatego, że ich nieruchomości są teraz warte mniej niż kredyt. Jakie byłyby straty? Mniejsze niż straty wynikające z przyjęcia ustawy... prawdopodobnie tego się nigdy nie dowiemy. Na Węgrzech politycy twierdzili, że klienci zostali wprowadzeni w błąd i nie rozumieli ryzyka pożyczania w walucie obcej. Co do tego mam jednak pewne wątpliwości. Nawet bez posiadania głębokiej wiedzy finansowej, większość ludzi wie (może instynktownie), że nic w życiu nie jest za darmo. Oni po prostu mieli nadzieję, że później zostanie im przedstawiony projekt ustawy... i nadzieję że w tym czasie znaleźliby się w lepszej sytuacji, w której już byliby w stanie spłacać... i prawdopodobnie mądrzejsi mieli nadzieję, że w końcu ktoś inny zapłaci rachunek. I to jest dokładnie to, co ma nastąpić.
Polscy bankierzy podjęli większe ryzyko, prawdopodobnie świadomie, poprzez udzielanie kredytów osobom, które przy innych warunkach nie posiadałyby zdolności kredytowej. To, czy dana osoba posiada zdolność kredytową jest często ustalane porównując jednorazową wypłatę do miesięcznej raty kredytu. Niższe oprocentowanie znacznie zmniejsza miesięczne raty i sprawia, że o wiele więcej osób posiada taką zdolnosć. Aby obniżyć miesięczne raty w pierwszych latach za pomocą kredytów we frankach szwajcarskich, polscy bankierzy nie musieli nieczego wymyślać. Skrajności w kursach franka szwajcarskiego i złotego w latach 2006-2008 były tylko jednym ze sposobów na dokonanie tego, co inni robili w przeszłości. Kryzys finansowy w USA rozpoczął się po tym jak okazało się, że pewne kredyty hipoteczne są złe. W USA stosowano inne techniki udzielania kredytów dla większej liczby osób, nie martwiąc się o ryzyku. Były kredyty ze spłatą tylko odsetek (bez spłaty kapitału kredytu) i kredyty, których oprocentowanie było bardzo niskie przez pierwszy rok, a potem stopniowo wzrastało. Więc raty miesięczne w pierwszym roku były bardzo niskie, dzięki czemu wiele osób spełniało kryteria. Również udzielano kredyty w wysokości 100% wartości nieruchomości. W pewnej chwili klienci zalegali ze spłatą rat nawet po pierwszym miesiącu - ludzie zaciągali kredyty i nie spłacali nawet pierwszej raty! A banki nadal udzielały kredyty takim osobom.
I teraz polscy bankierzy, lub przynajmniej część z nich, powinni być wdzięczni polskim politykom za przyjęcie tej ustawy. Każdy będzie zrzucał winę za straty banków na ustawę. Nikt nie będzie winił bankierów za wyższe ryzyko, które zostało podjęte. Głównie za ryzyko podjęte 7-8 lat temu, za które będą płacić klienci w następnych dekadach.